sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 6 - Wilk

 Nastał kolejny dzień. Nikt nie rozmawiał o tym, co się wydarzyło podczas kolacji. Jednakże każdemu pozostały słowa Sory w głowach członków Fairy Tail.
 "Zamordowałaś mi moich rodziców, Mavis!".
 Tego dnia wróżka gdzieś zniknęła. Emily spróbowała ją poszukać w domu, ale jej tam nie było. Pewnie poszła z Happym po wodę, taka myśl przyszła jej do głowy. Ale jej hipoteza została obalona. Happy nadal spał. Przecież sama, jedna wróżka nie uniosła by wiadra... No chyba, że myślała, że da radę.
 Lucy obudziła się druga po Emily. Weszła do łazienki biorąc ze sobą swój codzienny strój. Wyszła po 10 minutach. Gdy brunetka tylko ją zobaczyła, postanowiła się przywitać.
- Cześć. - powiedziała w popłochu. - Widziałaś może Sorę? - Lucy się zmieszała. Wciąż nie mogła uwierzyć w słowa ogoniastej.
- Nie... A o co chodzi? - pyta po chwili. - Zniknęła?
- Tak. - odpowiedziała szybko, zakładając kurtkę. - Idę jej poszukać.
- Sama? - zdziwiła się. - Może obu~ - chciała dokończyć, ale ona już zniknęła za progami domu elfa, trzaskając drzwiami. Blondynka westchnęła. Ruszyła poszukać Emily. Gdy wyszła na dwór, ta już biegła nie wiadomo gdzie. Magini gwiezdnej energii zawołała, : - Emily!
- Wrócę niedługo! - podniosła rękę do góry.
 * * *
  W tym samym czasie... Sora siedziała przy dużej kałuży, która przy jej wielkości, wydawała się być jeziorem. Westchnęła i zamknęła oczy. Przypomniała sobie to, co powiedziała wczoraj. Nie powinnam była to mówić... pomyślała, Chciałam tylko dobrze...
 Nagle usłyszała jakieś kroki.  Zmarszczyła nos i otworzyła oczy. Odwróciła się z nadzieją ujrzenia swojej przyjaciółki. Jednak to nie była 17-latka... Ogromne czworonożne, włochate stworzenie z fioletowymi oczami i zwężoną źrenicą warczało na nią. Wilk. Taka myśl przyszła do głowy wróżki. Wstała powoli i zaczęła się wycofywać. Nie biegnij..., pomyślała. Zupełnie zapomniała o skrzydłach.
 Wilk patrzył się na nią wściekłym spojrzeniem. Przygotował się do ataku i... skoczył na wróżkę. Lecz bez skutku. Odskoczyła upadając, a przy niej pojawiła się brunetka. Bezpośrednio kopnęła zwierzę. Różowowłosa otworzyła szeroko oczy.
- Emily! - krzyknęła zdumiona. - Co ty tutaj robisz?
- Nie teraz czas na takie pytania! - szepnęła. - Leć szybko po pomoc! - Ogoniasta tylko przytaknęła. Wstała i poleciała. Ominęła szerokim łukiem zwierzę. Zwinnie i szybko omijała gałęzie. Jednakże, zamyślając się przez przypadek uderzyła o drzewo. Spadła. Spróbowała się podnieść. Bez skutku. Łzy mieszały się z krwią.
- Jestem żałosna. - zaśmiała się. - Nawet dobrze lecieć nie potrafię. - zmarszczyła brwi. Spróbowała się jeszcze raz podnieść. Udało się. Potem próbowała latać na skrzydłach. Ku jej zdziwieniu, także się udało. Jednak bolały ją wszystkie mięśnie. Nie przejęła się tym za bardzo. Powróciła do lecenia po pomoc.
 Ale zamiast po nich pójść, natknęła się na nich. Całą drużynę Natsu. Zdziwiła się widząc ich w lesie. Co oni tu robią? Czy przyszli za Emily? Nie rozumiała.
- Pomóżcie! - zamiast powiedzieć "Co tu robicie?" wykrzyknęła właśnie te słowa. - Emily walczy z wilkiem!
- Więc obiad zamierza z nami zadrzeć? - uśmiechnął się Salamander. - Ale się napaliłem! - wrzasnął, po czym dodał: - Prowadź.
 Biegli za Sorą. Gdy tylko ujrzeli zranioną Emily w podartych ubraniach, nie wahali się zaatakować wilka. Natsu "zapalił" rękę i skoczył na zwierzę. Jednak ono w niespodziewanym momencie zmieniło postać w... ogromnego wilkołaka. Złapał swoimi długimi pazurami Natsu. Jęknął z bólu. Pazury wbijały się mu w ciało.
 Erza zmieniła swoją codzienną zbroję w Zbroję Lotu. Z zwiększoną szybkością ruszyła w stronę przeciwnika.
- Soniczny Pazur! - wykrzyknęła i tnęła kilka razy ofiarę. Ale wilk został opancerzony jak pancernik. Zagryzła wargę. Odskoczyła parę metrów od niego.
 Zdenerwowany Natsu, przyciśnięty do brzucha, zapalił całe swoje ciało, wiedząc, że tylko brzuch nie jest okryty pancerzem. Zwierzę gwałtownie go puściło. Upadł na ziemię, ale potem szybko wstał i odsunął się.
- Czym to jest?! - warknął Natsu.
- Zamrażanie! - Gray zamierzał zamrozić zwierzę, lecz wilkołak cały czas unikał zamrażania Gray'a. Ale brunet próbował aż do skutku. Udało mu się zamrozić jedynie łapy. Stworzenie chciało zniszczyć lód. Jednak nie udawało mu się to. Spojrzał na zbliżających się do niego drużynę Natsu. Złapał Emily i warknął tak głośno, że stworzył huragan. Odlecieli do tyłu. Każdy złapał się drzew, by się utrzymać. Jednak nadal się unosili.
 Ku ich zdziwieniu, lód... został zniszczony. Krzyczał tak długo i głośno, że lód pękł.
 Jak skończył warczeć, z jego oczy zabłysnęły i poleciał z niego laser. Narysował okrąg, oddzielający jego i Drużynę Natsu.
 Emily przeraziła się, myślą, że coś jej zrobi. Hipoteza się potwierdziła. Ugryzł ją w prawe ramię i... wyrwał je. Z jej oczu płynęły liczne łzy. Spojrzała rozpaczliwie na rękę leżącą na ziemi, która kiedyś była częścią jej ciała. Wrzasnęła z bólu.
 Natsu pobiegł w ich stronę, w ogóle już nie myśląc. Ku jemu nieszczęściu, uderzył w jakąś niewidzialną ścianę.
- Co to jest?!
- Runy? - podeszła Erza. Ona także była wściekła, ale próbowała zachować spokój. Średnio jej się to udawało.
- Nie... To nie może być to... - zaprzeczyła wściekłym głosem Sora. - To jest Wilkołak. Czytałam o nich... Dzięki im oczom mogą tworzyć barierę, która oddziela przedmioty od innych... - zaczęła rysować na ziemi patykiem. - Tylko wróżki lub wilki mogą to usunąć... Na wasze szczęście, jestem wróżką! - od razu wzięła się do pracy. Usiadła po turecku, a jej oczy zmieniły się w złote. - Ale bym to zniszczyła, potrzebuję pół godziny...
- To za długo! - sprzeciwiła się Lucy.
- Dobrze o tym wiem. - westchnęła. - Dlatego pójdźcie po staruszka elfa... Elfy także to potrafią. Jeśli się z nim zgram, uda nam się zrobić to w 3 minuty. - wyjaśniła. Przytaknęli. - Biegnijcie!  - wrzasnęła. Zrobili tak, jak im kazała. Biegli jak najszybciej. Erza, dzięki swojej zbroi Lotu, prowadziła.
- Erza! - krzyknął z tyłu Natsu. - Ty biegnij, a my wrócimy! - powiedział, wiedząc w ile dotrze do domu Elfa.
- Jasne! Zostawcie to mi! - usłyszeli jej głos. Ci zawrócili. W mig wrócili do Sory i wilka. Podeszli jak najbliżej Emily.
- Wytrzymaj aż do powrotu Erzy i Staruszka Elfa! - burnetka przytaknęła głową. Czołgała się, rozpaczliwie uciekając przed przeciwnikiem. Ten jednak cały czas łapał ją za kostki i rzucał w stronę niewidzialnej ściany. Wiedziała, że umrze przez wykrwawienie się. Jedyne co mogła zrobić, to czekać.
- Gdy tylko ta ściana zostanie usunięta, zabiję sukinsyna...! - obiecał Natsu.
* * * 
 Erza dotarła do domu staruszka. Zwinnie wśliznęła się do domu i gwałtownie otworzyła drzwi do pokoju Elfa. Ujrzała tam... grającego w Pasjansa siwowłosego. Popatrzył się na nią ze zmarszczonymi brwiami. 
- Mieliście nie wchodzić. - słońce powoli zaczęło zachodzić. Naprawdę tak długo zajęła im walka? 
- To jest ważne! Emily... Ona może umrzeć! - krzyknęła. Elf wstał powoli i podszedł do niej. 
- Prowadź. - odezwał się. - Opowiesz mi wszystko po drodze. 

 - Rozumiem... - właściciel domu biegał równie szybko jak Erza. Szkarłatnowłosa próbowała nie okazywać zdziwienia. - Wilk zaatakował Sorę, a Emily ją ochroniła?
- Tak. - przełknęła ślinę. - Ale czemu Pan... grał w karty? Przecież wyszukanie informacji o księżniczkach powinno trwać kilka dni, prawda?
- Tak powiedziałem... - wzruszył ramionami. - Owszem, na początku tak myślałem, ale jestem jednym z najpotężniejszych elfów, dopiero teraz to zrozumiałem... - zaśmiał się. - Dla normalnego elfa, oczywiście, tyle by trwało. Ale dla mnie jednak wystarczy jeden dzień. - stwierdził.
- Och... Ale dlaczego nie powiedziałeś nam? - szepnęła.
- Bo mi się nie chciało. - prychnął. - Mniejsza. Czyli ten wilk chce zabić Emily? Ogólnie te magiczne istoty są bardzo trudne do zrozumienia, ale jednak ja znam powód... - Erza otworzyła szeroko oczy.
- Jaki on jest? - zdziwiła się. Zignorował ją. Resztę drogi biegli w milczeniu...
 Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli ledwo żywą dziewczynę i torturującego ją wilkołaka. Nie mogącą już na to patrzeć Lucy, wspierającego Natsu Emily oraz zrozpaczonego Happeigo z medytującą Sorą. Elf szybko się do niej przysiadł.
 Różowowłosa przestała medytować. Spojrzała na Elfa. Przytaknęli. Jego tęczówki także były złote. Zamknęli oczy i zaczęli mówić na głos jakieś słowa w innym języku. Nikt nie był w stanie ich przetłumaczyć.
 Emily uśmiechnęła się. Muszą się pośpieszyć, albo umrze... Złapała się za krwawiące miejsce. Zamknęła oczy. Zupełnie zapomniała o bólu. Skupiała się tylko na słowach, które mówili towarzysze: "Dasz radę!", "Nie poddawaj się!", lub "Jesteśmy z tobą! Możesz na nas liczyć!". Nawet się nie zorientowała, gdy minęły już te trzy minuty. Natsu rzucił się na wilkołaka.
- Ryk Smoczego Zabójcy! - z jego ust leciał ogień w stronę przeciwnika. Uniknął jednak tego ataku. Lucy przyzwała Lokiego, a Erza zmieniła swoją zbroję na Zbroję Czarnego Skrzydła.
 Natsu uderzył pięścią o swoją dłoń. Zmarszczył brwi.
- Pomścimy Emily... - wyszeptał, po czym znowu rzucił się na wilkołaka. - Pięść Ognistego Smoka Piorunów! - przeciwnik został porażony prądem. Zanim oprzytomniał, Loki uderzył go Regulusem.
- Księżycowe~ - oczy wilkołaka zmieniły się na czerwone.
- Nie patrzcie się na jego oczy! - ostrzegła Sora, przerywając Erzie.
- Czemu? - zdziwił się Natsu.
- Jeśli spojrzycie na nie, zmienicie się w kamień! - wyjaśniła. Drużyna odwróciła wzrok.
- W takim razie... - przełknął ślinę. - Jak mamy walczyć? - każdy przez chwilę milczał.
- Spokojnie. - szepnęła. - Elfy i wróżki są na to odporne. Staruszek Elf będzie walczył. Wy siedźcie po prostu z tyłu i pomóżcie Emily... - uśmiechnęła się.
- Nie możemy pomóc w walce?! - Natsu zmarszczył nos.
- A chcecie spędzić resztę życia jako kamień? - prychnęła.  - Lepiej nie ryzykować. El~ - odwróciła głowę w stronę siwowłosego. Ten jednak był przy potworze. Wilkołak tylko się zaśmiał, widząc, że mały staruszek chce z nim walczyć. Uniósł łapy, by go uderzyć. Jak pazury były tuż przy jego pomarszczonej twarzy, w ostatniej chwili złapał jednego pazurów. Uniósł zwierzę do góry i przewalił na ziemię. (Raczej użyłam dobrego określenia...)
 Nikt nie mógł uwierzyć wyczynom niebieskookiego.
- Na... Natsu... - szepnęła Emily. - Przypal tą... ranę...
- Co? - zdziwił się. - Czemu ja?
- Ogień... Ogniem przypal tą ranę, do cholery! - powiedziała głośniej. - Nie jesteś lekarzem, ale to możesz zrobić! - przełknął ślinę. Z trudem przyłożył palącą się już pięść do rany. Jednak wiedział, że musi to zrobić.
 Brunetka jęczała z bólu, krzyczała, wrzeszczała, lecz nie kazała, by przestał. Musiała to wytrzymać. Nim się zorientowali, przestało krwawić. Powstała ogromna, fioletowa blizna. Musnęła palcami jej powierzchni. Nadal czuła ciepło.
- Nic... Nic ci nie jest? - spytała troskliwie Lucy. - Możesz wstać? - dziewczynie na początku było trudno, ale potem z pomocą Erzy wykonała czynność.
- Emily! - podleciała do niej mała wróżka. Wtuliła się w jej lewe ramię. - Po co ty za mną szłaś?! Przeze mnie... - spojrzała na miejsce, gdzie powinna być ręka.
- Nie martw się. - uśmiechnęła się słabo. - Gdybyś wtedy zginęła, wyrzucałabym sobie to do końca życia.
- Przykro nam... Wiesz... - Natsu popatrzył się na leżące na ziemi ramię. Wciąż nie mógł uwierzyć, że t o zrobił.
- Nic się nie stało. - posmutniała. - To już przeszłość. Nawet jeśli straciłabym wszystkie kończyny... nie są one dla mnie takie ważne, jak wy, moi przyjaciele. - wyszczerzyła zęby. Ona nazwała ich p r z y j a c i ó ł m i! Nagle każdy z nich poczuł ulgę na sercu. Nie wiedzieli czemu.
- Ja muszę powiedzieć to samo. - przyznała Sora. - Byłam dla was taka okropna, a wy uratowaliście nas. - westchnęła, uśmiechając się lekko. - Chcecie znać prawdę, o co chodzi z tym morderstwem? - przęłknęli ślinę i popatrzyli się na nią z nadzieją, że opowie im, o co z tym wszystkim chodzi. - Otóż...~
- Skończyłem! - zawołał z tyłu staruszek, przerywając tym samym ich rozmowę. Skierował się w ich stronę. - Chodźmy do domu! - uśmiechnął się. Każdy członek gildii Fairy Tail przeklął cicho. Byli przecież krok przed poznaniem prawdy!
- Następnym razem... - powiedziała, gdy już zobaczyli znajome drzewa.
- Usiądźcie tu! - rozkazał, wyczarywywując stół z ławkami bez oparcia. Odszedł na chwilę do domu, ale wrócił po pięciu minutach. - Czas, byście poznali kim jest Księżniczka Krwi... - uśmiechnął się szyderczo. - Księżniczką Krwi jest...
_____
Ha! Dowiecie się w następnym rozdziale!
I: Przecież to takie oczywiste, kim ona jest ;-;
Cicho ;-;
I: Jesteś żenująca...
Naśladujesz teraz swojego małego braciszka? -_- O_o
I: Nie.
Na pewno.
I: Nie
Tak
I: Nie
... 5 years later...
Tak
I: Nie
Zamknij się już!!!
I: Nie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mniejsza... WYNOCHA Z MOJEGO POKOJU! *wyrzuca go za drzwi* Do zobaczenia i bai bai ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz